Sille – malownicza wioska i nadzieja na przyszłość Dzień 4. Środa / Sille – a picturesque village and hope for the future Day 4 Wednesday
Poranek rozpoczynamy od śniadania w hotelu Bayir Diamond. Nadmiar wyboru to żadne określenie. Jest smacznie z opcją szerokiej gamy owoców, warzyw, serów – wszystko w co najmniej 20 odmianach. Hotel wybrali dla nas nasi gospodarze. Pewnie, gdyby to od nas zależało ulokowalibyśmy się gdzieś w zakamarkach ciasnych ulic starego miasta, niekoniecznie w hotelu wielogwiazdkowym. Mirka, która próbowała negocjować usłyszała wielokrotne stanowcze – nie. Troska o bezpieczeństwo gości ponad wszystko. Cóż takie są prawa zapraszających.
Po śniadaniu załatwiamy formalności finansowe. Okazuje się to nie takie proste. Ustalenia nieco rozbiegają się z wyliczeniami. Dzielnie jak zwykle interweniuje Mirka. Płacimy za hotel, przewodników, transport, wycieczkę do Kapadocji.
Tego dnia mamy zaplanowane zwiedzanie malowniczej wioski SILLA, gdzie mieści się ośrodek, w którym byliśmy dzień wcześniej Sille Tabiat Okulu.
Kierowca zabiera nas z hotelu. Wysiadamy w centrum wioski. Udajemy się pieszo do jaskiń położonych nad miejscowością. Są podobne do znacznie bardziej znanych jaskiń w Kapadocji. Widzimy mocno zdewastowane mieszkania wycięte w skałach. Widać, że teren nie został jeszcze zagospodarowany turystycznie.
Schodzimy do wioski. Jest pusto. Kilka stoisk z pamiątkami. Zatrzymujemy się. Przymierzamy, oglądamy, podziwiamy, kupujemy. Ceny pięć razy niższe niż w Stambule. Sprzedawcy bardzo uprzejmi. Nasze serce kradnie starsza Pani, u której Julka nabywa drobny prezent. Podążamy za ciosem. Każdy wybiera coś drobnego. Podobnie jest w drugim miejscu. Ku radości sprzedających, którzy chyba wyczuwają końcówkę sezonu turystycznego.
Robimy przerwę. Zasiadamy w malowniczej kawiarni, gdzie podawane są trzy rzeczy – kawa, czaj i kilka odmian Borka (naleśnikowego ciasta z różnymi dodatkami). Wybieramy wersję z zieleniną (szpinak, pietruszka i pewnie coś jeszcze).
Zwiedzamy zabytkowy kościół grekokatolicki. Dowiadujemy się z tablicy, że mieszkali tu kiedyś Grecy. Przez VIII wieków pokojowo koegzystowali z mieszkańcami okolicy. W roku 1924 na skutek napięć politycznych i wojny większość wyprowadza się do Grecji. Uwagę naszą wzbudza świetnie zachowany malowniczy Ikonostas z połowy XVIII wieku.
Około 12.45 pojawia się po nas nasz niezawodny kierowca. O 13.00 nasi przesympatyczni gospodarze z Gulnur na czele ponownie witają nas serdecznie w swoim ośrodku. Wchodzimy na taras. Widzimy naszych przyjaciół w trakcie przerwy: ➡️Music Teacher ; Eyüp Kıztanır➡️Technology and Design Teacher ; Safiye Ulutaş➡️Art Teacher , Tuba Vidin➡️Science Teacher
Halil İbrahim Canlı➡️Class Teacher , İlknur Aydın ➡️Class Teacher.
Rozpoczynamy od wysłuchania kilku utworów w wykonaniu nauczyciela muzyki – Gökhan Şahin, który świetnie operuje na odmianie tureckiego instrumentu Saz Baglama. Próbujemy dołączyć. Jest przyjemnie i wesoło. Po takim wstępie idziemy oglądać kolejne domki edukacyjne. Wchodzimy do pomieszczenia, gdzie dzieci mają okazję nauczyć się czynności życiowych takich jak: ścielenie łóżka, prasowanie, zmywanie naczyń, parzenie herbaty. Pomieszczenie jest przestronne. Robi na nas pozytywne wrażenie, szczególnie w sytuacji, kiedy przypominamy sobie wygląd pokojów podczas zielonych szkół. Chyba zrobimy coś podobnego w naszej szkole.
Wędrujemy do kolejnego domku. To pomieszczenie przypominające salę do nauki techniki. Różne narzędzia do obróbki drewna. Widzimy wykonane przez uczniów modele z drewna. Jedną z zabawek testujemy. To tradycyjna drewniana gra polegająca na kierowaniu umieszczonej na tasiemce kulki do czegoś na kształt minikosza. Na półkach wiele wspaniałych modeli zabawek z drewna, domków.
Idziemy dalej. Tym razem wkraczamy do domku ceramicznego. Julka cieszy sią bardzo. Widzimy elektryczne koło do modelowania gliny. Na półkach dziesiątki prac dzieci.
Czas na zwiedzanie domków dobiegł końca. Przed nami prelekcja nauczycielki SCIENCE – Tuby Vidin. Opowiada nam o globalnym ociepleniu, kryzysie klimatycznym. Pokazuje naukowe wykresy ukazujące zmiany wywołane wzmożoną emisją gazów cieplarnianych do atmosfery. Skutki zmian klimatycznych mocno dotykają Turcję. Widzimy mapy, ukazujące suszę i zmiany w ekosystemach wodnych. Rzeczywiście hasło naszego projektu „Ostatni dzwonek dla klimatu” znajduje potwierdzenie w prelekcji nauczycielki z Silla. Zadajemy pytania, zastanawiamy się co możemy zrobić, aby było lepiej. Wychodzimy z propozycją, aby zrobić wspólny klimatyczny projekt na platformie eTwinning z uczniami naszych szkół. Wstępnie umawiamy się na wymianę emaliową pomysłów i materiałów służących lepszej i świadomej edukacji klimatycznej. Uczucia jakie nas ogarniają to ambiwalentne połączenie smutku i radości. Smutek wynika ze skutków jakie już dzisiaj widać zarówno w Turcji, jak i Polsce (obniżenie się poziomu wód gruntowych, częstsze zjawiska ekstremalne, fale gorąca). Radość pojawia się, kiedy widzimy, że wiele osób chce działać i nie godzi się na taki stan rzeczy.
Pełni refleksji zostajemy zaproszeni na zajęcia plastyczne. Zasiadamy przy wielkim stole razem z dziećmi. Jest nas około 40 osób. Naszym zadaniem jest wykonanie czegoś z dostępnych na środku stołu elementów – patyków, liści, kwiatów. Powstają wspaniałe dzieła. Cieszymy się bardzo razem z dziećmi i naszymi gospodarzami.
Gulnur wraz z Rafetem zapraszają nas do części ośrodka, gdzie odbywają się zajęcia przyrodnicze. Po drodze zatrzymujemy się przy daktylowcu. Zajadamy się zerwanymi owocami. Mijamy ciekawą instalację. Na pniach opisane są typowe dziecięce podwórkowe zabawy. Są podobne do naszego berka, chowanego.
W końcu zatrzymujemy się przy grupce uczniów. Dzieci otrzymują karty, na których znajdują się różne elementy przyrody. Ich zadanie polega na próbie odnalezienia tych elementów. Mogą korzystać ze znajdujących się w koszykach lup i pudełek.
Idziemy dalej. Widzimy stanowisko „archeologiczne”. Na kwadratach, których granice wyznaczają plastikowe czerwono – białe łańcuchy uczniowie mogą doświadczyć pracy archeologa. To co znajdzie się w piasku, glinie zależy od tematu zajęć. Spoglądamy jeszcze na jezioro, robimy wspólne zdjęcie. Zbliża się 16.00. Podjeżdżają autobusy. My żegnamy się z nauczycielami ośrodka. To był bardzo ciekawy i inspirujący czas.
Po wyjeździe z ośrodka Gulnur i Rafet kierują nas do nowo powstałego ogrodu górującego nad miastem. Widzimy dziesiątki altanek, trawniki, toalety. Wszystko nowe. W tle rozpościera się widok na całe miasto. Pytamy o problemy ze smogiem, zanieczyszczenia powietrza. Robimy kilka zdjęć. Żegnamy się do piątku. Wtedy będziemy w szkole Mustafa Necati Ilkokulu.
Wracamy do centrum Konyi. Odwiedzamy kilka lokalnych sklepików. Są one położne w pięknych malowniczych uliczkach. Widzimy stanowiska do sprzedaży świeżo mielonej i parzonej kawy. Wchodzimy do cukierni, gdzie można nabyć setki odmian chałwy, suszonych owoców i wszelkiego rodzaju słodyczy, z których słynie Turcja. Wędrujemy do lokalnego punktu gastronomicznego. Wybieramy rodzinny lokal, gdzie podawany jest specjał LAHMACUN. To coś podobnego do pizzy, tylko na znacznie cieńszym i bardziej kruchym cieście. Podawane z dużą ilością warzyw na oddzielnych talerzach. Smacznie i niedrogo. W trakcie konsumpcji podchodzi do nas dwójka młodych chłopców. Proponują nam herbatę. Przystajemy na propozycję. Są bardzo szczęśliwi, że udało im się dokonać transakcji. Jeden z chłopców ma ewidentny talent wywierania wpływu na ludzi. Kradnie serce Julii i Pauliny.
Po uzupełnieniu kalorii wędrujemy w stronę hotelu. Wkraczamy do lokalnej księgarni. Oglądamy świetnie ilustrowane książeczki dla dzieci.
Naszą uwagę przykuwa świetny system segregacji. Duże, łatwo dostępne dla wszystkich budowle do segregacji stoją w pobliżu księgarni. Są wtopione w otoczenia. Jak się okazuje są połączone z podziemnymi zbiornikami. Takie same zobaczymy kolejnego dnia w pobliży szkoły naszej mentorki – Gulnur.
W dalszej trasie wybieramy drogę bocznymi uliczkami miasta. To doskonała okazja do obserwacji zwyczajów. Mijamy dziesiątki lokali, gdzie konwersujący mężczyźni przy kawie lub herbacie rozmawiają ze sobą. Lokale takie w mają w swojej ofercie tylko herbatę i kawę. Za to dużo przestrzeni. Mijamy osiedla przypominjące nieco nasze blokowiska warszawskiego Ursynowa. Odwiedzamy minimarket. Jesteśmy w pobliży hotelu. Jeszcze tylko wieczorny basen i sen. Przed nami czwartek, wczesny wyjazd i ekspresowe zwiedzanie Kapadocji.
Grzegorz Babicki
We start the morning with breakfast at the Bayir Diamond Hotel. A huge choice of foods laid out before us. It is tasty with the option of a wide variety of fruits, vegetables, cheeses – all in at least 20 varieties. Our hosts chose the hotel for us. Sure, if it was up to us, we would find ourselves somewhere in the corners of the narrow streets of the old town, not necessarily in a multi-star hotel. Mirka, who tried to negotiate, heard repeated resolute – no. Concern for the safety of guests above all else. Well, these are the laws of those that had invited us.
After breakfast, we arrange financial formalities. It turns out to not be so simple. The costs are somewhat different from the calculations. Mirka intervenes bravely as usual. We pay for the hotel, guides, transport and a trip to Cappadocia.
On this day, we are scheduled to visit the picturesque village of SILLA, where the resort we visited the day before, Sille Tabiat Okulu, is located.
The driver picks us up from the hotel. We get off in the center of the village. We go on foot to the caves located above the village. They are similar to the much more famous caves in Cappadocia. We see heavily devastated dwellings cut into the rocks. You can see that the area has not yet been developed for tourism.
We go down to the village. It’s empty. Several souvenir stands. We stop. We try on , admire and buy various things. The prices are five times lower than in Istanbul. Sellers are very polite. Our heart is stolen by an old lady from whom Julka buys a small gift. We follow suite. Everyone chooses something small. It is similar in the second place. To the joy of sellers who probably sense the end of the tourist season.
We’re taking a break. We sit down in a picturesque cafe, where three things are served – coffee, tea and several varieties of Borek (pancake cake with various additives). We choose the version with greens (spinach, parsley and probably something else).
We visit the historic Greek Catholic church. We learn from the information board that the Greeks once lived here. For the eight centuries, they peacefully coexisted with the inhabitants of the area. In 1924, as a result of political tensions and war, most of them moved to Greece. Our attention is drawn to the well-preserved picturesque Iconostasis from the mid-18th century.
Around 12.45, our reliable driver shows up for us. At 1 p.m., our very friendly hosts from Gulnur once again welcome us to their center. We go to the terrace. We see our friends during the break:
➡️Music Teacher; Eyüp Kıztanır
➡️Technology and Design Teacher; Safiye Ulutaş
➡️Art Teacher, Tuba Vidin
➡️Science Teacher,Halil İbrahim Canlı
➡️Class Teacher, İlknur Aydın
We start by listening to a few songs performed by a music teacher – Gökhan Şahin, who plays the Turkish Saz Baglama instrument masterfully. We try to join in. It is a positive and fun experience. After this introduction, we go to see more educational houses. We enter a room where children have the opportunity to learn life activities such as making beds, ironing, washing dishes and making tea. The room is spacious. It makes a positive impression on us, especially when we remember the appearance of the rooms during green schools. I think we’ll do something similar at our school.
We go to the next house. It is a room resembling a STEAM design and technology room. There are various woodworking tools. We see wooden models made by students. We test one of the toys. It is a traditional wooden game which consists of directing a ball placed on a ribbon to something like a mini-basket. On the shelves there are many wonderful models of wooden toys and houses.
We go further. This time we enter a ceramic house. Julka is very happy. We see an electric clay modeling wheel. Dozens of children’s works on the shelves.
Time for visiting the houses/worksheds is over. Before us, a lecture by the science teacher – Tuba Vidin. He tells us about global warming, the climate crisis. We are shown scientific graphs showing changes caused by the increased emission of greenhouse gases into the atmosphere. The effects of climate change are hitting Turkey hard. We see maps showing drought and changes in aquatic ecosystems. Indeed, the slogan of our project “The Last Bell for the Climate” is confirmed in a lecture by a teacher from Silla. We ask questions, we wonder what we can do to make it better. We come up with a proposal to do a joint climate project on the eTwinning platform with the students of our schools. We initially arrange an exchange of ideas and materials for better and conscious climate education. The feelings that engulf us are an ambivalent combination of sadness and joy. The sadness results from the effects that are already visible today in both Turkey and Poland (lowering of the groundwater level, more frequent extreme phenomena, heat waves). Joy comes when we see that many people want to act and do not agree with the current state of affairs.
We are invited to join an art class. We sit down at the big table with the children. We are about 40 people. Our task is to make something from the elements available in the middle of the table – sticks, leaves, flowers. Great and creative artworks are produced. We are happy with the students and, of course, our hosts.
Gulnur and Rafet invite us to the part at the center where nature classes take place. On the way, we stop at the date ship. We eat the picked fruit. We pass an interesting installation. Typical playground games for children are described on the boxes. They are similar to our tag and hide and seek.
Finally, we stop by a group of students. Children are given cards with various elements of nature. Their task is to try to find these elements. They can use the magnifying lenses and boxes in the baskets.
We go further. We see an “archaeological” site. In squares bounded by plastic red and white chains, students can experience the work of an archaeologist. What will end up in the sand depends on the topic of the lesson. We still look at the lake, we take a photo together. It’s approaching 4 p.m. Buses are coming up. We say goodbye to the teachers of the center. It was a very interesting and inspiring time.
After leaving the resort, Gulnur and Rafet direct us to the newly created garden overlooking the city. We can see dozens of gazebos, lawns, and toilets. Everything is brand new. In the background there is a view of the entire city. We ask about smog problems and air pollution. We take some photos. We say goodbye to Friday. Later on we will be at Mustafa Necati Ilkokulu School.
We return to the center of Konya and visit several local shops. They are located in the beautiful, picturesque streets. We see stands for the sale of freshly ground and brewed coffee. We enter the confectionery, where you can buy hundreds of varieties of halva, dried fruit and all kinds of sweets that Turkey is famous for. We go to a local gastronomic point and choose a family restaurant where the LAHMACUN specialty is served. It is something similar to a pizza, only on a much thinner and crispier crust. Served with lots of vegetables on separate plates. Tasty and inexpensive. During our meal, we are approached by two young boys. They offer us tea. We agree to their offer. They are very happy to have successfully made a sale. One of the boys has a clear talent for influencing people. He steals the hearts of Julia and Paulina.
After replenishing our energy, we walk towards the hotel. We stop by a local bookstore and glance through many well-illustrated books for children.
Our attention is drawn to a great town planning system. Large free standing buildings, easily accessible to all, are located near the bookstore. They are blended into the surroundings. As it turns out, they are connected with underground reservoirs. We will see the same ones the next day near our mentor’s school – Gulnur.
Further on, we choose the road along the side streets of the city. This is a great opportunity to observe customs. We pass dozens of places where conversing men talk to each other over coffee or tea. Such places only offer tea and coffee. But a lot of space. We pass housing estates somewhat reminiscent of our Ursynów blocks of flats in Warsaw. We stop by a mini market before we head back to the hotel. Only the evening swimming pool and sleep. Ahead of us is Thursday, an early departure and an express tour of Cappadocia.
Grzegorz Babicki